HFM

artykulylista3

 

Meitner MA3

054 059 Hifi 05 2021 001
Ed Meitner to mistrz wśród mistrzów konwersji cyfrowo-analogowej. Założone przez niego EMM Labs od dekad produkuje przetworniki do zastosowań profesjonalnych, pracujące w studiach nagraniowych od A (Abbey Road) do Z (Zen Mastering). Ich imponująca lista znajduje się na stronie internetowej kanadyjskiej firmy.

Obok urządzeń profesjonalnych EMM Labs produkuje także high-endowe przetworniki, odtwarzacze, przedwzmacniacze i wzmacniacze mocy. W tej kategorii należy też pozycjonować ofertę pochodnej marki Meitner. Skierowanej do może nieco mniej, ale nadal zamożnych klientów.


Parę słów wstępu
„Zintegrowany przetwornik cyfrowo-analogowy” – tak Meitner określa MA3 w materiałach informacyjnych. We wspólnej obudowie zamknięto autorskie rozwiązania EMM Labs, w tym klasowy moduł konwertera MDAC2, współpracujący z procesorem MDAT2 (Meitner Digital Audio Translator), a także układ regulacji głośności VControl, streamer i precyzyjny zegar taktujący MCLK2. Pomyślano także o galwanicznej izolacji wejścia USB, reduktorze jittera MFAST (Meitner Frequency Acquisition System) dla wszystkich wejść cyfrowych i kompatybilności z aplikacją Roon (Ready/Endpopint).
Meitner umiejętnie zestawia opracowane przez siebie rozwiązania w różnych konfiguracjach, zależnych od przeznaczenia danego urządzenia. I tak na przykład VControl jest stosowany także w znacznie droższym DAC-u EMM Labs DV2, a MDAT2 – w odtwarzaczu EMM Labs XDS1 V2. Tych konfiguracji jest prawdopodobnie tyle, ile modeli w aktualnym katalogu marek EMM Labs i Meitner. Wszystkie zostały zaprojektowane i wyprodukowane w Kanadzie.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Na górze wejścia, na dole wyjścia,
po prawej – zasilanie.
  
 


Taka koncepcja oznacza, że urządzenia Meitnera korzystają z układów bardzo zaawansowanych technologicznie. Pociąga też za sobą budowę modułową, która na pierwszy rzut oka wygląda jak układanka gotowych elementów. Bo w gruncie rzeczy nią właśnie jest – to zbiór najwyższej klasy autorskich komponentów EMM Labs.
Dlaczego zatem w Meitnerze miałoby być taniej? Podejrzewam, że to bardziej kwestia polityki finansowej niż istotnych kompromisów konstrukcyjnych. Choć i tych można się złośliwie doszukiwać. Gotowi?

 

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Gniazda sygnałowe.
  
 


Obudowę wykonano z dość cienkiej giętej blachy aluminiowej i masywnie wyglądające urządzenie waży skromne 7,4 kg. Ale przecież jego przeznaczeniem nie jest trening siłowy ani wyrabianie tężyzny fizycznej… Do tego pokrywę ekranowano miedziowaną płytą. Gdzie by tu jeszcze ukąsić? Rozmieszczenie gniazd na tylnej ściance może sprawiać kłopot posiadaczom przewodów zakończonych masywnymi wtykami. Fakt, gruba sieciówka może zasłaniać włącznik główny, zintegrowany z gniazdem zasilania. Więc czy wciśniemy wyłącznik, czy wyjmiemy przewód zasilający, żeby się do niego dostać, wyjdzie na to samo. I… to w sumie tyle, więc jednak skandalu nie będzie.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Ekranowana pokrywa obudowy.
  
 


Budowa
Reszta to, trzeba przyznać, kawał przemyślanej roboty. Front wykonano z pięknego aluminium z laserowo grawerowanym logiem i nazwą modelu. W centrum znajduje się wyświetlacz, który pokazuje wybrane źródło, nazwę odtwarzanego pliku, częstotliwość próbkowania oraz głośność. Tę ostatnią ustawia się dużym, lekko wgłębionym pokrętłem. Ponadto z przedniej ścianki można wybrać źródło sygnału oraz przyciemnić albo wygasić display. Służą do tego dwa czujniki dotykowe po jego lewej stronie.
Z tyłu, w górnym rzędzie, rozmieszczono wejścia cyfrowe: AES/EBU, koaksjalne, optyczne Toslink, USB-B, USB-A i – dalej – LAN wraz w kolejnym USB-A. Urządzenie nie zostało wyposażone w moduł Wi-Fi – pewnie dlatego, że nie stosują go w studiach.
Poniżej znajdują się wyjścia analogowe: solidne RCA oraz XLR ze złoconymi pinami. Jest jeszcze serwisowe RS-232 oraz wspomniane gniazdo zasilania z włącznikiem głównym. Rozmieszczenie złącz odpowiada widocznym wewnątrz obudowy modułom.

 

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Ekranowana pokrywa obudowy.
  
 


Filtr sieciowy Schurter dc12.2102.001 stanowi ważny element wielosekcyjnego, ekranowanego zasilacza impulsowego. Trudno przesądzić, czy taki wybór to kwestia oszczędności, czy jednak optymalizacja i sprawdzone łatwe do serwisowania rozwiązanie.
Centralnie umieszczona płytka z mikroprocesorem Xilinx Spartan XC3SD1800A odpowiada za sterowanie i funkcje streamera. Z kolei mała zielona płytka zawiera cyfrowy interfejs wejściowy S/PDiF z układem Wolfson WM8580A oraz hub USB, który pozwala grać z pamięci przenośnej, podłączonej do gniazd USB-A. Na niebieskiej płytce za gniazdami cyfrowymi znajduje się interfejs USB Audio, wykorzystujący znany i dobry układ XMOS xCore-200. W torze USB zastosowano ograniczającą jitter firmową topologię MFAST z zegarem MCLK2. Obok ulokowano jeszcze elementy złącza serwisowego RS-232.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Meitner MA-3 – widok wnętrza.
  
 


Na dolnej płytce rozmieszczono moduł zegara oraz – po jednym na kanał – wspomniane autorskie MDAC2, czyli 1-bitowe przetworniki z wyjściem analogowym. Zostały zamknięte w metalowych puszkach z napisem „meitner mDAC-1”. Numer 1 czy 2 – i tak się nie dowiemy, co jest ich sercem. Chociaż jedno jest istotne i godne podkreślenia. Otóż producent informuje, że przetworniki zostały zbudowane z elementów dyskretnych. Nie jest to więc kość zdjęta z półki w magazynie wielkiego koncernu, ale układ wykonany z osobnych komponentów, dobieranych według doskonalonej przez dekady receptury.
Meitner MA3 na wszystkich wejściach przyjmuje sygnały PCM do 24 bitów/192 kHz. Na USB dodatkowo DSD128/DXD 352 i 384 kHz, a na USB i LAN – MQA. Poza powyższymi poradził sobie także z plikami DSD64, odtwarzanymi przez LAN.
Niezależnie od formatu, wszystkie sygnały wejściowe są konwertowane do 16x DSD i dopiero po tej obróbce zamieniane na postać analogową.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Za wyświetlaczem.
  
 


Przetwornik nie został wyposażony w tryb standby, a przynajmniej nie udało mi się takowego odnaleźć; także w aplikacji mConnect Control, niezbędnej do obsługi. Umożliwia ona sterowanie odtwarzaczem i przeczesywanie zasobów dysków lokalnych oraz serwisów streamingowych, takich jak: Tidal, Qobuz, Spotify, Deezer oraz vTuner. Wejścia USB-B, a przede wszystkim LAN pozwalają korzystać z funkcji Roon Ready/Roon Endpoint i renderować pliki z poziomu tej aplikacji. Do USB-B można również podłączyć komputer z opcjonalnymi odtwarzaczami programowymi, jak choćby JRiver. Sterowniki dla systemu Windows należy pobrać ze strony EMM Labs.
Dołączony w komplecie minimalistyczny pilot pozwala wybrać wejście cyfrowe oraz regulować głośność. Warto odnotować, że Meitner MA3 jest objęty trzyletnią gwarancją producenta.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Układy sterowania oraz streamera na jednej z płytek.
  
 


Konfiguracja
Meitner MA3 wystąpił w teście w trzech rolach: streamera, DAC-a i przedwzmacniacza. Poza nim, jako pełne źródło oraz napęd CD, wykorzystałem odtwarzacz Audio Research Ref CD7. Resztę systemu stanowiły: przedwzmacniacz McIntosh C52, monobloki McIntosh MC301, kolumny ATC SCM-50PSL oraz przewody XLR, RCA, głośnikowe i zasilające Fadel Coherence One. Źródłem plików były NAS Synology DS214 i Tidal.
Powyższy zestaw, ustawiony na stolikach StandArt STO i SSP, grał w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 24 m².

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Na górze wejścia cyfrowe, na dole – wyjścia.
  
 


Wrażenia odsłuchowe
Meitner MA3, wolny od nadmiernej masy fizycznej, dysponuje fantastyczną umiejętnością wznoszenia się na najwyższe poziomy muzycznej finezji. Gra pewnie, ze swobodą wirtuoza i z prawdziwą maestrią.
Brzmienie nie jest przesadzone w żadnym aspekcie. Przetwornik okazuje się punktualny dynamicznie; dźwięki narastają zdecydowanie, ale nie brutalnie. Wybrzmiewają w pełni, a nie w pośpiechu. Są soczyste i mocne, bez śladu kruchości. Szczegóły tworzą zróżnicowane faktury instrumentów akustycznych, a całe pasmo jest misternie utkane z mnóstwa wątków. Jego wzór ma złożoną teksturę. Jest namacalny, wielowymiarowy i zróżnicowany. Jak szlachetny papier czerpany, którego strukturę widać w nim samym i w naniesionym na niego druku.
Meitner MA3 fantastycznie poradził sobie z albumem Pink Floyd „The Later Years”, zakodowanym w MQA. Zaskoczył mnie umiejętnością odczytywania tych faktur i struktur. Kiedyś tłumaczyłem sobie, że ten zespół nigdy się nie śpieszy, że każdy dźwięk został dokładnie zaplanowany i zagrany. Stąd ważne, by równie pieczołowicie go odtworzyć. Dla kanadyjskiego DAC-a to żaden wysiłek. Bez zawahania i naturalnie wchodzi krok po kroku w głąb muzyki i odkrywa tajemnice utworów. Trudno powiedzieć, czy kładzie szczególny nacisk na któryś z aspektów kompozycji, bo panuje nad wszystkimi. Siła spokoju, niewzruszona konsekwencja i rzetelność brzmienia pozwalają słuchaczowi stanąć wobec żywiołu muzyki z zaufaniem, ale i z pasją. Meitner MA3 jest szczery i autentyczny, a jego cyfrowej naturze trudno odmówić emocji i realizmu jednocześnie.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Zasilacz impulsowy.
  
 


II symfonia Mahlera w wykonaniu San Francisco Symphony pod dyrekcją Thomasa (DSD), odtwarzana z dysku NAS, ukazuje dynamiczny potencjał Meitnera. Od prawie zatrzymania orkiestry, po gwałtowne tutti; delikatnie albo mocno, śpiewnie i tanecznie albo z fanfarami. Zero bałaganu, stabilna scena, zbudowana tak, jak lubię, czyli z naturalnym dystansem, głębią i wysokością. Bardzo podobał mi się naturalny pogłos towarzyszący orkiestrze, oddech przestrzeni w jej obrębie i wokół niej. Dzięki temu muzyka się nie skleja, a zachowuje lekkość formy, połączoną z esencjonalną treścią muzyczną i nasyceniem. Gdy w dużej orkiestrze buduje się tutti, Meitner MA3 przypomina wspaniałego dyrygenta – mocniej staje na nogach, delikatnie odchyla się do tyłu, rozpościera szeroko ręce i nabiera jeszcze więcej powietrza. Finał suity „Ognisty ptak” Strawińskiego w wykonaniu London Symphony Orchestra pod dyrekcją Giergijewa uderzył mnie w pierś z całą mocą. To był podmuch energii, odczuwalny nie tylko uszami, ale całym ciałem. Nie wydaje mi się, by DAC ugiął się pod naporem dynamiki nawet najbardziej szalonych utworów. Potwierdzam, bo sprawdziłem.
Przeglądałem kiedyś publikację, w której umieszczono między innymi przykłady utworów od łatwych do słuchania, po najtrudniejsze. Wśród tych ostatnich znalazł się „Cudowny mandaryn” Bartoka. Miałem kiedyś szczęście przeżycia go na żywo w Filharmonii Narodowej. Obezwładnił mnie. Tym razem odtworzyłem nagranie Chicago Symphony Orchestra pod Boulezem. Polecam – dajcie się ponieść. Z Meitnerem MA3 to przeżycie ekstremalne, ale w pełni bezpieczne i nie uwłaczające godności. Mam tu na myśli i wytrwanie, i pełne odczucie muzyki przez słuchającego. Przetwornik pilnuje przebiegu zdarzeń. Nie pozwala się wkraść chaosowi, a muzyka – mimo że wydaje się grana przez demony – brzmi wzniośle i porywająco.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Filtr sieciowy.
  
 


Przetwornik potwierdził tu także swoje możliwości w dziedzinie basu, który był oddany bez pogrubiania, naturalnie mocny i szybki, czasem wyłaniający się z czeluści przestrzeni budowanej przez system odsłuchowy. Bo także stereofonia zasługuje na bardzo wysokie noty. Scena jest głęboka, z idealnym dystansem, zapewniającym swobodny wgląd w jej rozplanowanie. Jej szerokość rzadko przekracza rozstawienie kolumn. Dzięki temu muzycy nie pojawiają się nagle zza węgła, a rozmieszczenie źródeł pozornych można odczytać w intuicyjnie pojmowanej przestrzeni. Sekcje orkiestry są rozstawione w sposób oczywisty, a w mniejszych składach muzycy nie wydają się nienaturalnie powiększeni. Nie są ani ściśnięci, ani nie zderzają się ze sobą. Scena ma też komfortowo rozplanowaną wysokość, dzięki czemu dźwięk roztacza się ponad systemem i wybrzmiewa oderwany od głośników.
Czytelność i muzykalność niskich tonów Meitnera MA3 zaprezentowały także nagrania Dave Young Trio z płyty „Tale Of The Fingers”. Kontrabas tu nie pomrukuje, tylko powarkuje. Jest czujny i gotowy, sprawny w akcji. Niskie tony są dźwięczne i wprost melodyjne. Zresztą, w niektórych utworach Young gra melodie tematów i ich przetworzenia, używając także smyczka. Przy tak spektakularnym kontrabasie również fortepian pokazuje, jak bajecznie jest rozśpiewany. A jego szybkość, dynamika, barwa i muzykalność bardzo przypadły mi go gustu. Słychać, jak energicznie i radośnie brzmi, często z rockandrollowym, tanecznym feelingiem. Fortepian i kontrabas w tym duecie są równoważne i pięknie się uzupełniają. Perkusja pozostaje jakby dyskretniejsza, ale tylko w zamyśle muzycznym, bo kiedy już zagra solo, to nagle eksploduje niespodziewaną energią. Zaskoczyło mnie to, jak dużo muzyki wyrzuca z siebie ten podstawowy skład. Co prawda, dawno nie słuchałem tej płyty, ale też chyba nigdy z plików w takiej jakości. Trio marzeń.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Minimalistyczny, prawda?
  
 


Kilka porównań
Cykl pieśni „Les Nuits d’été” Hectora Berlioza w wykonaniu Regine Crespin posłużył mi jako materiał do porównania brzmienia z plików na dysku NAS oraz streamingu z Tidala. Różnica była słyszalna, jednak zaskakująco mała. Sprowadzała się głównie do delikatnego zaokrąglenia krawędzi dźwięków oraz wygładzenia najwyższych tonów w odtworzeniach z Tidala. W obu przypadkach Meitner MA3 sugestywnie odwzorowuje przestrzeń. Głos solistki pokazał jego klasę odtwarzania średnicy – czystej, dźwięcznej, muzykalnej i wolnej od nienaturalnych zjawisk. Potwierdza także, że stereofonia to jedna z wizytówek tego źródła. Najbardziej emocjonujących nagrań wolałbym jednak słuchać z zasobów własnej biblioteki plików.
Te same nagrania wykorzystałem, sprawdzając brzmienie z Meitnerem MA3 podłączonym bezpośrednio do monobloków McIntosh MC301. I mam świetną wiadomość dla osób słuchających wyłącznie ze źródeł cyfrowych oraz, jak przypuszczam, posiadaczy kolumn aktywnych. Ja bez gramofonu żyć nie potrafię, ale gdybym potrafił, to z Meitnerem tym bardziej. Brzmienie jest w takiej konfiguracji może nieco mniej łagodne i czasem (bez szkody dla muzyki) podkreśla głoski syczące, zyskuje za to większą jędrność i sprężystość.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Jedyny ruchomy element frontu.
  
 

Dalsze plany nabierają jeszcze bardziej zdecydowanej wyrazistości. Kontrasty dynamiczne ulegają wzmocnieniu. Muzyka oddycha głębiej. Nie ma przesady w żadnym z zakresów, a system ujawnia nieodkryty wcześniej potencjał. Wokale wypadają spektakularnie i pół wieczoru słuchałem albumu Art’n’Voices „Midnight Stories: Contemporary Music of Polish Composers”. Harmonie doskonałe, muzyka wcześniej mi nieznana, a Meitner MA3 gra jak źródło cyfrowe najwyższej klasy. Soprany szybują swobodnie, a bas pozostaje czytelny. Zróżnicowanie niskich głosów pozwala odkrywać sekrety i arkana tego śpiewu. Muszę przyznać, że były dla mnie większym zaskoczeniem niż tony najwyższe.
Porównując na zakończenie brzmienie Meitnera MA3 do odtwarzacza Mark Levinson No. 5101 („HFiM” 4/2021) oraz przetwornika Ideon Audio Ayazi Mk2 DAC („HFiM” 5/2021), pokuszę się o kilka uogólnień. Różnice brzmienia pomiędzy dwoma pierwszymi wychwycić łatwo. To opanowanie przeciwko afektowi, równowaga przeciw naporowi. To kunszt przeciwko biegłości i wyrafinowanie przeciwko entuzjazmowi. Natomiast blisko Meitnera MA3 lokuję brzmienie przetwornika Ideon Audio Ayazi Mk2 DAC. To podobne estetyki, choć może nieco różne podejścia do mikrodynamiki, a przede wszystkim – inna funkcjonalność. Generalnie wybór pomiędzy tymi trzema urządzeniami jest trudny. Są różne, są świetne, w pełni oddane muzyce, którą jedynie postrzegają nieco inaczej. Meitner MA3 wydaje się najbardziej dojrzały. W pierwszym wrażeniu może mniej się wyróżnia, za to po bliższym poznaniu pokazuje pełnię możliwości i zalet.

054 059 Hifi 05 2021 002

 

Pilot.
  
 


Konkluzja
Meitner MA3 nie pokazuje słabych stron. Gra naturalnie, dźwięcznie, dynamicznie i z referencyjną stereofonią. Można kupować w ciemno, chociaż jak zawsze zachęcam do świadomych odsłuchów i zabawy muzyką.

 

 

2021 05 22 11 25 24 054 059 Hifi 05 2021.pdf Adobe Reader

 

Paweł Gołębiewski
Źródło: HFM 05/2021