HFM

artykulylista3

 

Bowers & Wilkins 704 S3

030 035 Hifi 12 2022 006Najnowsze rozwiązania Bowers & Wilkins najpierw stosuje we flagowej serii  800. Następnie, jedno za drugim, stopniowo trafiają do niższych linii 700 i 600. Jeżeli zobaczymy jakiś „cud techniki” w kolumnach wartych tyle, co kawalerka w centrum Warszawy, to możemy być pewni, że z czasem pojawi się w tych w cenie dużego telewizora.


Postęp jest widoczny i, co ważniejsze, słyszalny, więc po nowej odsłonie serii 700 można się wiele spodziewać. Tworzy ją aż osiem modeli, co po trosze wynika z faktu, że B&W nadal rozwija produkty do kina domowego. Wśród nowości znalazły się więc dwa głośniki centralne, ale reszta to już klasyczne stereo: trzy monitory i trzy podłogówki.
704 S3 to najmniejsza konstrukcja wolnostojąca. Skrojono ją do 18-35 m², więc idealnie pasuje do salonu w typowym europejskim mieszkaniu.
Budowa
704 S3 to jedne z najładniejszych kolumn w tym segmencie cenowym. Producent oferuje trzy wykończenia: białą satynę, czarny połysk i fornir mokka. Ostatni przyciąga wzrok głębią barwy i kontrastem słojów drewna; prezentuje się równie dobrze, jak heban na redakcyjnych Tempo VI. W połączeniu ze smukłymi proporcjami skrzynek, elegancką podstawą, zaokrąglonym frontem i wystającymi tulejami przetworników tworzy wzornictwo godne podsumowania jednym słowem: klasa. Zadbano nawet o drobne akcenty, jak połyskujące szlify, przypominające obręcze wokół przetworników czy dyskretne logo na górnej ściance i cokole. Każdy element idealnie pasuje do całokształtu; nawet podwójne terminale zamontowano na chromowanej tabliczce, dzięki czemu  całość błyszczy jak zderzak Cadillaca z lat 60. XX wieku.
Narzekać można jedynie na to, że w 704 S3 nie znajdziemy efektownego tweetera-on-top. Zarezerwowano go dla droższych podłogówek 703 S3 i 702 S3 oraz największego monitora 705 S3. Szkoda.
Kolumny nie zagracają optycznie pokoju, a ich stabilność poprawia cokół. W zestawie dołączono gumowe nóżki oraz kolce o regulowanej wysokości. Te drugie wyostrzą rysunek basu i dodatkowo wyklarują szczegóły nagrań.
Bas-refleks dmucha do tyłu, więc lepiej zostawić trochę miejsca od tylnej ściany. Wylot tunelu to znany z poprzednich edycji Flow Port. Jego wytłoczenia redukują słynne turbulencje powietrza, których nigdy nie udało mi się usłyszeć.


030 035 Hifi 12 2022 001

Woofer w kawałkach.
 
 
 
 
 

 


Jak wszystkie podłogówki z serii określanej w katalogu hasłem „Studio Sound Comes Home”, 704 S3 są układem trójdrożnym. Wysokie tony obsługuje kopułka Carbon Dome, ukryta za metalową siateczką. Na cienką aluminiową membranę napylono warstwę węgla, a wentylowaną cewkę napędza zmodyfikowany magnes. Przetwornik opracowano specjalnie dla „siedemsetek” S3; jego częstotliwość rezonansowa wynosi 47 kHz.
Własnym projektem jest też 13-cm średniotonowy FST – duma Bowersa. Obecnie membrana z plecionki Continuum ma, przeniesione z serii 800 D4, zawieszenie Biomimetic. Tworzy je szczątkowy pierścień z pianki, który nie zaburza jej ruchu, dzięki czemu nie wprowadza zniekształceń fazowych. Zastąpienie typowego resoru z gumy było rozsądnym pomysłem, ponieważ stożek nie musi pracować z dużymi wychyleniami. Nawet te minimalne wystarczą, by wytworzyć wystarczające ciśnienie akustyczne w średnicy pasma.
Dwa woofery również mają po 13 cm. Ich membrany to kanapki z piankowym rdzeniem obłożonym warstwami celulozy. Grubość stożka zmienia się w zależności od strefy – największa jest w połowie promienia, najmniejsza przy resorze. Bowers wszystko musi nazwać po swojemu, więc w tym przypadku rozwiązanie otrzymało kryptonim Aerofoil.
Przetworniki nie są przykręcane do obudowy bezpośrednio, ale oddzielone akustycznie w walcach mocowanych za pośrednictwem materiału tłumiącego. Zwrotnicę dla S3 również przeprojektowano. Nadal składa się z wysokiej jakości komponentów, zamawianych m.in. u Mundorfa, ale inaczej je rozlokowano. Zmienił się też ich dobór.
Kolumny są łatwe do wysterowania. Producent określa minimalną moc wzmacniacza na 30 W, jednak praktyka pokazuje, że mocne tranzystory i wydajne lampy uwalniają potencjał głośników. Dodatkowo Bowers przedstawia zalecenie dotyczące impedancji kabli: nie powinna przekraczać 0,1 oma.
Serii 700 S3 zdecydowanie bliżej do flagowych „osiemsetek” niż do budżetowych „sześćsetek”. Bowers zawarł w niej większość swoich rozwiązań. 704 S3 to eleganckie kolumny naszpikowane firmową technologią. A jakość wykonania? Najlepiej oceńcie ją sami, przyglądając się z bliska detalom oraz precyzji montażu. Dzisiaj coraz trudniej znaleźć tak porządnie wykonany przedmiot, bez względu na to, czy to laptop, samochód, czy głośniki. B&W może nie mieć kompleksów wobec Apple’a czy Bentleya. Jak mawiają: „Ten produkt sam się obroni”.


030 035 Hifi 12 2022 001

Średniotonowiec w kawałkach.
 
 
 
 
 

 


Konfiguracja systemu
Kolumny pracowały w systemie złożonym ze wzmacniacza McIntosh MA12000, odtwarzaczy McIntosh MCD12000 i C.E.C. CD5 oraz filtra sieciowego Power Tower Ansae. Okablowanie pochodziło z katalogu Hijiri. Elektronika rozgościła się na stoliku Base VI, natomiast 704 S3 stanęły na wykonanych na zamówienie kamiennych płytach.


030 035 Hifi 12 2022 001

Średniotonowiec w kawałkach.
 
 
 
 
 

 


Wrażenia odsłuchowe
Po teście 805 D4, a teraz 704 S3 mam pewność, że B&W konsekwentnie idzie w stronę dobrego studyjnego brzmienia. Dobrego, bo większość profesjonalnych legend, na których miałem okazję pracować w czasie nagrywania i masteringu płyt… lepiej oszczędźmy sobie przykrych słów. Jedno jest pewne: nie chciałbym tamtych „odsłuchów” używać w domu. I wcale nie dlatego, że studyjna precyzja i przejrzystość łączyły się z bezdusznością. Przeciwnie, to właśnie tamte głośniki koloryzowały i trudno się było oprzeć wrażeniu, że rynek amatorski wyprzedza „pro”. Pod warunkiem jednak, że do porównań wybierzemy udane modele, a tych również nie ma zbyt wiele. Przynajmniej takich, które by spełniały teoretyczne wymagania dźwiękowców.
Pierwsze takty prostego popu na Bowersach i stało się jasne, że mam do czynienia z głośnikiem pod pewnymi względami wybitnym. To ta sama estetyka, co w 805 D4. Jest mniej wyczynowo, za to idziemy krok naprzód w stronę słuchalności. Czyli muzyka brzmi pełniej, łatwiej trafia do głowy. Nie znaczy to, że 704 S3 są lepsze, ale… Odstawmy na bok porównania, bo trudno oczekiwać, by ktoś wybierał pomiędzy tymi modelami.
Najważniejsza w przekazie pozostaje precyzja. W tym aspekcie osiągnięto poziom niedostępny konkurencji w zbliżonej cenie. 704 S3 grają jak słuchawki, i to nie byle jakie. A może nawet czytelniej? Przejrzystość nagrań i wydobycie z tła „pierdółek” odbywa się w sposób znany z bajki o innych pieniądzach. Podobne wrażenia fundują Wilsony, Legacy (tutaj wskazałbym jedynie moje ulubione Signature SE), cebulki MBL-a czy monitor Gamut L-3, który mnie kiedyś oczarował. Co ciekawe, oczyszczaniu powietrza między instrumentami nie towarzyszy ani odrobina wysiłku, ani ślad dopalacza. Nie potrzeba eksponować wysokich tonów, by podkreślić wrażenie przejrzystości. Zresztą, nie o wrażenie tu chodzi, ani o wypchnięcie jakiejś cechy przed szereg, niczym prymusa spośród klasy przeciętniaków. W takich zabiegach od razu wyczuwam sztuczność; są jak „Baba o sześciu cyckach” z piosenki Młynarskiego.
B&W unika całego tego teatrum, ponieważ drugim priorytetem jest pasmo równe jak stół. Tu zmierzymy się z kolejnym stereotypem, bo „płaskie pasmo” kojarzy się z płaskim dźwiękiem – nijakim i mało atrakcyjnym. Tymczasem 704 S3 stoją na drugim biegunie – wszystkiego mają dużo: basu, średnicy i góry. Wydaje się nawet, że każdy z tych zakresów jest wyeksponowany, ale to przecież wbrew logice. Tymczasem kolumny beztrosko sieją w całym paśmie tak samo obficie. Wszędzie zachowują tę samą rozdzielczość, czytelność i porządek. Uporządkowane są cykania i sykania, a wciąż zabarwienia w nich ani śladu. Dzwoneczki, pałeczki, stukające klapki w klarnecie i oczywiście tak lubiane skrzypnięcia krzeseł i inne odgłosy spoza partytury – są podawane na tacy. W całym tym bogactwie brzmienie pozostaje prawidłowe.


030 035 Hifi 12 2022 001

Z tyłu Flow Port i solidne gniazda.
 
 
 
 
 

 


Tak samo w średnicy, głosy są realistyczne, a dykcja staje się równie istotna jak przebieg emocjonalny. Jeżeli chcecie się skoncentrować na librettach oper i znacie włoski, to ani chybi zrozumiecie każde słowo, chyba że śpiewak sepleni. Ale i wtedy jakoś to pójdzie, najwyżej dotkliwiej odczujecie wątpliwy kunszt wykonawcy.
Analogiczna precyzja cechuje bas. 13-cm stożki zaskakują mocą i głębią, ale nie w tym ich siła. Znajdzie się wiele głośników, które zejdą oktawę niżej i wytworzą falę, dla której ta z 704 S3 będzie zaledwie preludium. Mimo to nie przypuszczam, żeby komuś brakowało dołu, zwłaszcza w pokojach rzędu 20 m². Za to tempo, szybkość reakcji na impuls i kontrola wybrzmienia przywodzą na myśl dobrze zaprojektowany i wysterowany układ zamknięty. Nie znajdziecie za to w basie ani krzty miękkości czy miłego masowania. To są zabarwienia, a już sobie powiedzieliśmy, że nowe 704 S3 ich nie wprowadzają. Średnica również nie jest ani miękka, ani ciepła. W ogóle większość określeń dotyczących jej piękna czy „magii” nie pasuje do rzetelnego rzemiosła B&W. Czy się to komuś podoba, czy nie, to już inna para kaloszy.
Czyżby więc miały nam uciec te piękne chwile, w których poczujemy klimat jazzowego klubu albo atmosferę koncertu fortepianu i wokalistki z głosem rozgrzewającym nas do czerwoności? Paradoksalnie okazuje się, że Bowersy najwięcej duszy i muzykalności pokazują w materiale akustycznym, bo… przekazują go wiernie. Gdzie indziej może być gorzej, bo muzyce nasyconej elektroniką dobrze robią różne niedopowiedzenia i oszustwa. Ekspozycja basu, ocieplenie średnicy czy „lampowa” góra potrafią podkreślić walory nagrań. Tymczasem B&W nie mają cech szczególnych i to może być w oczach niektórych melomanów dowodem ich „słabości”.


030 035 Hifi 12 2022 001

Kwartet, a brzmi jak orkiestra.
 
 
 
 
 

 


Bo jak nazwać ten dźwięk, odchodząc od wspomnianej „studyjności”? Na pewno jest szybki, co się zawsze dobrze kojarzy. Ale też twardy, co już nie wszystkim pasuje. Komputerowo bezduszny? To byłaby przesada, ale jeżeli taki zarzut padnie wobec 704 S3, to też się nie zdziwię.
Dysonans poznawczy pojawia się, kiedy zadamy sobie pytanie: kiedy jest lepiej? Wtedy, kiedy głośnik przekazuje sygnał, czy wtedy, kiedy się zajmuje jego umuzykalnianiem? Odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna. Wiele mówimy o obiektywizmie, tak opisu, jak i samego grania, a koncentrujemy się na subiektywnej przyjemności. Niewykluczone, że w 704 S3 jej nie znajdziecie. Nie znaczy to jednak, że kolumny nie są zdolne do oddania nieziemskich klimatów. Może być inaczej, ale tylko wtedy, gdy zostanie spełniony podstawowy warunek: one muszą zostać zapisane na płycie. Już pierwsze takty albumu Strange Pop „Ten Years Gone” mówią potężnym głosem: można? Można, i to jak.
Podobnie się dzieje z przestrzenią: jest rzeczywista. B&W buduje scenę szeroką i głęboką, ale nie ma w zwyczaju przesuwać ścian ani roztaczać holograficznych krajobrazów. Przypuszczalnie to efekt gospodarowania pogłosem, jednak bez przeciągania sygnału ani opóźniania jego wygaszenia. Za to kiedy zamkniemy oczy, ujrzymy muzyków rozstawionych na papierze milimetrowym. To potęguje realizm, który w studiu przydałby się tak samo, jak świetny mikrofon. Po prostu widzimy efekt pracy dźwiękowca i tyle.


030 035 Hifi 12 2022 001

Wzornictwo – klasa.
 
 
 
 
 

 


Dynamika? Jest fantastyczna jak na te rozmiary obudów i przetworników, a to nie podlega gustom.
Czy można nazwać 704 S3 głośnikiem wyczynowym? Można i oddaje to jego charakter, chociaż… z prawdą ma niewiele wspólnego. Tak samo jak nasze oczekiwania są nieprecyzyjne, a słowa nie dotykają ich istoty. Wystarczy zapytać: czy chciałbyś mieć głośnik tak szybki, że bardziej się nie da? Odpowiedź jest łatwa do przewidzenia, podobnie jak to, że… gdybyśmy dołożyli w komplecie potencjometr do hamowania tempa, najczęściej korzystałyby z niego osoby, które najgłośniej krzyczały „tak”.


030 035 Hifi 12 2022 001

Można założyć maskownicę.
Można też nie zakładać.
Dla ucha to wszystko jedno.

 
 
 
 
 

 


Konkluzja
Mawiają, że do prawdy trzeba dorosnąć. I tutaj chyba trafiamy w sedno: 704 S3 nie są kolumnami dla każdego. Kiedyś skrzynki B&W podobały się niemal wszystkim; były uśrednione do granic wytrzymałości. Wtedy za firmą nie przepadałem. Teraz powoli zaczynam ją podziwiać – jak ogromny postęp poczyniła przez te lata i z jaką konsekwencją działa. Moje zaufanie wzbudza także brak magicznej otoczki. Wydaje się nawet, że producent przeczy idei „audiofilskości”. Stawia na technikę i w jej teoretycznej bezduszności widzi rozwój. Tymczasem to jest właśnie konkret i jak tak dalej pójdzie, to kto wie? Może 703 S5 poślą moje Tempo VI na zasłużoną emeryturę?

 

 

bw704s3

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 12/2022