HFM

artykulylista3

 

Brinkmann Taurus

076 083 Hifi 7 8 2020 017
Brinkmann Taurus pochodzi z bardzo szlachetnej wytwórni. Jest efektem gromadzonych przez ponad trzy dekady doświadczeń, związanych z produkcją gramofonów, przedwzmacniaczy liniowych i korekcyjnych, wzmacniaczy mocy i zintegrowanych, a od jakiegoś czasu – także streamerów.

fot. © 
MichaelRasche.com, 2018-2019


Poza gramofonami, których w aktualnym katalogu naliczyłem sześć, przedstawiciele pozostałych ras występują po jednym. Nie jest to oczywiście przypadek, lecz świadomy wybór twórcy, Helmuta Brinkmanna.

Budowa

Dyskretna elegancja – tak Taurus, a w sumie każdy komponent Brinkmanna, jawi się na pierwszy rzut oka. Gramofon jest rozwinięciem wcześniejszych modeli z napędem paskowym (Balance, „HFiM” 4/2014) i bezpośrednim (Bardo). Minimalistyczna podstawa ma obrys figury, powstałej z połączenia stycznymi dwóch okręgów o różnym promieniu (12 cm i 6,5 cm). Wycięto ją z bloku aluminium o grubości 4 cm. Wymiar bazy w osi talerz-armboard to około 41 cm. Po ustawieniu w pozycji pracy, z nałożonym talerzem i z ramieniem po prawej stronie, Taurus pozostaje bardzo… kompaktowy.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Portret.
 

 

W komorach większych części umieszczono silnik i układy sterujące jego pracą. Od spodu zamyka je dokręcany dekielek. Silnik napędza talerz zakładany na element stanowiący część jego osi. Takie rozwiązanie nazywane jest, mniej lub bardziej precyzyjnie, napędem bezpośrednim. Najszerzej stosuje się je w gramofonach, w których liczy się krótki czas startu i stabilizowania obrotów, a także możliwość natychmiastowego zatrzymania, jak w urządzeniach studyjnych lub DJ-skich. W tym celu zestawia się silnik o relatywnie wysokim momencie obrotowym z lekkim talerzem.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Brinkmann Taurus z ramieniem
Brinkmann 12.1 i pilotem.
 

 

To wygodne, ale wtedy wahania pracy silnika natychmiast przenoszą się na talerz i wpływają na odtwarzany dźwięk. Stąd konieczność stosowania rozbudowanej elektronicznej korekcji i stabilizacji obrotów. W przypadku Brinkmanna sytuacja przedstawia się zgoła odwrotnie. Potężny, wykonany z aluminium talerz o grubości 5 cm waży 10 kg. Ma średnicę 31,5 cm, czyli nieco większą od płyty długogrającej. Rolę maty pełni idealnie równa warstwa kryształowego szkła. Silnik rozpędza talerz powoli, a po uzyskaniu docelowej prędkości obrotowej jego duża bezwładność w połączeniu z dyskretnym, aczkolwiek niezwykle precyzyjnym działaniem silnika zapewnia stabilne obroty. W przypadku Brinkmanna talerz jest napędzany przy pomocy zmian pola magnetycznego. Wokół szpindla centrującego znajduje się pierścień unoszący środek LP. Położona płyta musi zostać dociśnięta nakręcanym od góry krążkiem, który przy okazji może zmniejszyć pofałdowania jej powierzchni. Centralna część wierzchu talerza została wykonana z metalu – po to, by uniknąć popękania szklanej warstwy wskutek zbyt mocnego dociśnięcia krążkiem.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Front na dystansach
chroni lampy.
 

 

Element metalowy został też umieszczony minimalnie poniżej powierzchni szkła, a w powstałą „zapadłość” idealnie wchodzi etykieta (label). Podobny sposób stabilizacji stosuje m.in. Kuzma. W Taurusie gwintowane jest jednak wnętrze szpindla, dzięki czemu jego zewnętrzna powierzchnia, mająca kontakt z otworem w płycie, pozostaje gładka. Z tyłu gramofonu widać trzypinowe gniazdo do podłączenia zasilacza oraz mikropotencjometry do dostrojenia prędkości obrotowej. Do obsługi napędu przeznaczono piękny okrągły pilot z trzema przyciskami: 33, stop i 45. Wciśnięcie któregoś ze skrajnych rozpoczyna rozpędzanie talerza do zadanej prędkości. Uruchomienie urządzenia sygnalizuje dyskretne okienko z diodami, ulokowane z przodu korpusu. Prędkość obrotową 33,3 obwieszcza kolor zielony, a 45 RPM – czerwony.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Opcjonalny zasilacz lampowy
Brinkmann RöNt II.
 

 

Zasilacz
Zasilacz zamknięto w oddzielnej aluminiowej obudowie. Ma wymiary 8/11/17 cm i waży solidne 3,2 kg. Jako że nie wyposażono go we włącznik, przez cały czas pozostaje pod prądem. Nie grzeje się. Świeci niebieską diodą, więc może się znaleźć w miejscu mniej widocznym i trudniej dostępnym. Odpowiednio długi przewód ułatwi jego bezkolizyjne usadowienie.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Zasilacz Brinkmann Trafobox.
 

 

Podstawy ramienia
Do węższej części bazy montuje się armboard. Jego rozmiar dopasowuje się do długości wybranego przez użytkownika ramienia. W przypadku recenzowanego egzemplarza było to 12 cali, a punkt mocowania wypadał już poza granicą głównej podstawy. W przypadku krótszych ramion znajdzie się w jej obrysie. Sposób montażu armboardu producent określa jako „kołnierzowy” (collar system). Dzięki niemu można ustawić właściwą odległość pomiędzy osiami obrotu talerza i ramienia oraz wysokość montażową tego ostatniego. System pozwala także na szybką wymianę całych, wcześniej wyregulowanych zestawów podstawa/ramię. Brinkmann przewidział także możliwość wyposażenia Taurusa w drugi armboard – wtedy trzeba dopłacić 12500 zł. Zostanie on zamontowany z tyłu, po lewej stronie talerza. Analogicznie jak podstawa główna, ma gniazdo „collar system” do mocowania platform z ramionami. Przygotowanie oraz nawiercenie platformy jest gratisowe dla ramion firmowych oraz odpłatne w przypadku innych producentów (1500-2500 zł za sztukę). Tak czy inaczej, najlepiej zlecić to Brinkmannowi.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Lampy Mullard PL36 NOS.
 

 

Tłumienie drgań
Szersza część Taurusa opiera się na dwóch płaskich nóżkach, pokrytych cieniutką gumą. Trzecia stopka znajduje się na odcinku pomiędzy silnikiem a mocowaniem podstawy ramienia. Wszystkie są wkręcane i mają regulację wysokości. Sztywno zawieszonego gramofonu nie wyposażono w szczególnie zaawansowany system tłumienia drgań, poza jego własną masą. Brinkmann proponuje użycie opcjonalnych płyt granitowych lub platform antywibracyjnych; szczególnie poleca produkty firmy HRS. Teoretycznie po wykręceniu nóżek można by zastosować np. stopki antywibracyjne, ale wyglądałoby to dziwacznie. Rozwiązania wykorzystane w Taurusie nie odkrywają nowych analogowych galaktyk. Podobny schemat budowy korpusu mają np. gramofony Pro-Ject serii RPM. W napędy bezpośrednie wyposażono całe zastępy tanich szlifierek, choć nie brakuje w tym gronie także konstrukcji high-endowych, jak VPI HW-40. Podobnie do utrzymywania obrotów ciężkiego talerza słabowitym silnikiem, chociaż przy pomocy paska, podchodzi Nottingham Analogue. Jednak klasa i pieczołowitość wykonania Taurusa oraz zastosowane w nim materiały pozostają poza powyższymi porównaniami. Gramofon w czarnej tonacji z elementami stalowymi i aluminiowymi oraz czarnym szkłem pokrywającym talerz wygląda luksusowo i elitarnie. Gdyby jeszcze miał opcję 75 RPM, byłby dla mnie idealny i kompletny.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Złącza zasilacza.
 

 

Zasilacz Brinkmann RöNt II
W wyposażeniu podstawowym występuje zasilacz Performance Power Supply. Do testu otrzymaliśmy także opcjonalny RöNt II. Można go zamówić od razu z nowym gramofonem, dopłacając do ceny bazowej 13000 zł. To konstrukcja lampowa, przeznaczona do silników Brinkmanna. Lampy – dwie PL36 (Mullard, NOS) oraz jedną 5AR4 (Sovtek?) – umieszczono poziomo z przodu. Przed uszkodzeniem chroni je aluminiowy front, zamontowany na dystansach. Od spodu i z boków bańki nie są osłonięte, a od góry znajduje się szklana pokrywa. Widać przez nią układ elektroniczny na płytkach drukowanych, trzy transformatory E-I, a obok nich kondensatory. Na tylnej ściance znajduje się włącznik główny, gniazdo zasilania IEC oraz gniazdo dla przewodu łączącego z gramofonem. W komplecie uwzględniono także granitową podstawę, która izoluje od drgań i zmniejsza zjawisko mikrofonowania lamp. W czasie dłuższych przerw w odsłuchu zasilacz warto wyłączyć w celu przedłużenia żywotności lamp i ochrony termicznej.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Zwarty i minimalistyczny projekt.
 

 

Ramię Brinkmann 12.1
W nazwie Brinkmann 12.1 zawarto efektywną długość ramienia, wynoszącą 12 cali, a dokładnie – 305,6 mm. Oprócz niego w ofercie znajdują się modele 10-calowe: 10.0, będący standardowym wyposażeniem Bardo i Oasis, oraz bardziej uniwersalny 10.5. Ich budowa jest zbliżona. W krzyżowych zawieszeniach użyto precyzyjnych łożysk. Belka i główka to aluminium. Brinkmann nie zaleca stosowania i nie montuje standardowo uchwytu do podnoszenia. Nie jest to może komfortowe, jednak korzystanie z windy zapewnia wkładce większe bezpieczeństwo. Ramię wyposażono we wszystkie wymagane ustawienia. Bardzo pomysłowo, bo przy pomocy pionowo umieszczonej śruby, opierającej się na podstawie, rozwiązano płynną regulację VTA. Antyskating wykorzystuje układ magnetyczny, a ustawia się go przy pomocy śrubki zlokalizowanej na przyśrodkowej stronie zawieszenia. Stalową przeciwwagę wykonano z dwóch różnej wielkości pierścieni, przesuwanych i blokowanych śrubkami. Przewody sygnałowe biegną od wkładki do podstawy ramienia, gdzie ulegają przełączeniu na gniazda RCA. Nie towarzyszy im zacisk uziemienia. Gniazdo na miniwtyk bananowy znajduje się z tyłu. Odpowiedni przewód uwzględniono w wyposażeniu.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

…bo można i tak.
 

 

Wkładka Air Tight Opus-1
Wkładka Opus-1 powstała na 30. urodziny firmy Air Tight. Korpus wykonano z dwóch rodzajów aluminium. Podstawa to A7075 z węglową powłoką (DLC, diamond-like carbon), a główna obudowa – niklowane i chromowane A5056. Nadają przetwornikowi niespotykany wygląd – połączenie czerni z lustrzanym odbiciem. Wewnątrz znajduje się generator z neodymowymi magnesami i ruchomą cewką, nawiniętą na przeprojektowanym rdzeniu SH-μX. Poszukiwanie sposobu uzyskania dużej energii przy zastosowaniu cewek o niskiej impedancji wewnętrznej (w tym przypadku 1,4 Ω) to kierunek od lat realizowany przez Air Tighta i nie tylko. Podobną koncepcję z powodzeniem wdraża My Sonic Lab. Miałem możliwość słuchania jednych i drugich i bez przesady mogę stwierdzić, że zapewniają oszałamiające doznania. Pozostaje jeszcze igła o szlifie Semi-Line Contact, zamocowana na wsporniku z boru. Opus-1 wspaniale komponuje się wizualnie z Taurusem. Patrząc na to maleństwo, zbliżające się ceną do samego napędu, można się wzruszać jego kruchością, ale to tytan wśród wkładek. Konstruktorzy określają jego możliwości słowami „second-to-none”, co jednoznacznie zawarli także w dumnej nazwie. To wkładka najwyższej klasy. Trudno temu dorównać i z czymś porównać. Takich rzeczy nie powinno się w ogóle pokazywać recenzentom.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Podstawa ramienia…
 

 



Konfiguracja
Jednak stało się i Opus-1 trafiła do mnie wraz w gramofonem Brinkmann Taurus, zamontowana na ramieniu Brinkmann 12.1. Do kompletu dołączono dwa zasilacze: standardowy oraz RöNt II. Opus-1 okazała się najbardziej wymagającym elementem zestawu – optymalne brzmienie uzyskałem wcale nie na wejściach MC, lecz z transformatorem dopasowującym i wejściem MM w stopniu korekcyjnym Pre-Amplifikator Gramofonowy. Do dyspozycji miałem dwa step-upy: Air Tight ATH-3 oraz Ortofon ST-7. Staram się nie mieszać kilku urządzeń testowanych w jednym systemie, więc korzystałem głównie ze swojego Ortofona oraz ze stałego zestawu: dzielonego wzmacniacza McIntosh C52/MC301, kolumn ATC SCM-50PSL, przewodów Fadel Coherence One oraz phono RCA-RCA Ortofon 6NX TSW-1010. Jako że głównym bohaterem tej historii jest Brinkmann Taurus, to w drugiej części odsłuchów zmieniłem wkładkę Air Tighta na Audio-Technikę AT-OC9ML/II. Podobny szlif igły, wysoka dynamika, sprawdzone możliwości w wielu testowanych gramofonach, a to wszystko w wysoce ekumenicznej cenie. W tym przypadku korzystałem zarówno z transformatora Ortofona ST-7, jak i wejść MC w przedwzmacniaczu korekcyjnym.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Regulacje ramienia
Brinkmann 12.1
 

 

Wrażenia odsłuchowe
Opis brzmienia zacznę od rzadko słuchanego przeze mnie bluesa i LP „It Serve You Right To Suffer” Johna Lee Hookera z materiałem nagranym w 1965 roku (Impulse!). Muzyka miała przepiękną patynę, organiczne ciepło, oleistą konsystencję, którymi otulała mnie niepostrzeżenie a konsekwentnie. Wsiąkałem w tę muzykę, gotów się rozpuścić, słuchając tej męskiej bluesowej skargi, idealnie prowadzonego rytmu i afroamerykańskiego feelingu. Gramofon odmierza składniki precyzyjnie i pewnie, a jednocześnie w pełni angażuje emocje słuchacza. Na pierwszym planie znajduje się głos Lee Hookera – masywny, lekko matowy, z delikatnym pogłosem, wynikającym z realizacji nagrania, naturalnie i namacalnie wybrzmiewający pomiędzy gitarą i perkusją. A one nie jazgoczą, są ekspresyjne i plastyczne, odmierzane dość oszczędnie, a i tak wgniatają w fotel. Chociaż... przy utworze „Money” można zrobić przerwę i zatańczyć rock and rolla. Nastroje skrajne, a w każdej z odsłon – szczere i przekonujące. Przyspieszyłem obroty. W singlach 45 RPM Brinkmann Taurus pokazuje świetną dynamikę.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Krążek dociskowy
jest obowiązkowy.
 

 

To płyty trudne do odtwarzania; lekkie i cienkie. Okazuje się, że nie stanowi to istotnej przeszkody w prawdziwym – będę wracał do tego określenia – zagraniu muzyki. Zestaw „Spying Through a Keyhole” Davida Bowie (Parlophone) zawiera głównie nagrania demo. Ich robocze wykonania, z okrojoną instrumentacją, szorstkie i poczochrane, są dalekie od finalnie wydanych wersji. Pokazują jeden z etapów powstawania muzyki i ponadczasowych nagrań. Realizm zapisu, tak jak w nazwie wydawnictwa, przenosi słuchacza za stół realizatora. Wrażenie patrzenia na wykonawcę – czy to przez szybę, czy przez tytułową dziurkę od klucza – jest tym bardziej autentyczne, że przydałoby się coś na tym stole podkręcić. Wygładzić tę szorstkość i potarganie, ale przecież tego nie potrafię. Więc słucham i jedynie dopisuję doświadczenie do mojego zasobu pamięci. Utwór „Daily Battles” z singla „Motherless Brooklyn” to kompozycja Thoma Yorke’a (m.in. Radiohead). Na jednej stronie znajduje się wykonanie autorskie; na drugiej – w aranżacji Wyntona Marsalisa. Gdyby nie konieczność wstawania co trzy minuty, słuchałbym tego cały dzień. Odmienne klimaty tych wersji są oddawane z niesłychaną swobodą, wiarygodnością i dosłownością. Yorke śpiewa tu w charakterystyczny, niejako amatorski sposób, co tylko dodaje uroku tej muzycznej perełce. Odtworzenie zaś jest tak precyzyjnie, że słychać każde z zawahań i niedociągnięć. Jeśli realizator się zabawił i podkręcił parametry nagrania, to Taurus potrafi zaczarować brzmieniem zagęszczonym, wilgotnym lub wprost ociekającym sokiem, tak jak w przypadku „Lush Life” Jacinthy (Groove Note). Jedną z płyt wytłoczono na 45 obrotów.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Złącze USB służy do ładowania
pilota.
 

 

Powiem tylko, że od teraz nie wyobrażam sobie innego podejścia do tego albumu. Już taki powinien zostać, zbyt buduarowy i z nieco przerysowanymi aksamitami i złoceniami; cesarsko-orientalny w tym nadmiernym brzmieniowym przepychu. A jednak wciąż nie karykaturalny, nadal kuszący. Wracając do klasyki i płyt 33,3 RPM, sięgnąłem po ścieżkę dźwiękową filmu „More” Pink Floyd (Columbia). Złudzenie słuchania tej muzyki w ciemnej kinowej sali, jednak bez towarzyszącego obrazu, okazuje się oszałamiające. Kontrast dźwięków z wybitnie cichym tłem jest najwyższej klasy, a rozdzielczość brzmienia to nie rozdzielczość, ale arcyrozdzielczość. Nawet w cichych fragmentach, kiedy muzyka prawie gaśnie, nadal słychać mikrodrżenia. Lubię trwać wtedy w koncentracji, w wyczekiwaniu. Przypomina mi to niezwykle rzadkie i cenne chwile na koncertach, gdy instrumenty już zamierają, dyrygent nadal trzyma uniesione ręce, a publiczność jeszcze nie klaszcze, wstrzymując oddech. Te przejścia pomiędzy muzyką a ciszą, ciszą a muzyką, muzyką a oddechem – to wszystko jest namacalne, odczuwalne i prawdziwe. Klasyka w wykonaniu zestawu Brinkmann Taurus/Air Tight Opus-1 to inny rodzaj czarów. Paradoksalnie – nowocześniejszy.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Gotowy do rozbudowy!
 

 

To granie bardzo neutralne i naturalne, bez podkreślania cech szczególnych, a z ich rozwinięciem do granic rozdzielczości systemu. Mojemu jej nie brak, więc słuchanie tego źródła jest jak wejście na najwyższy poziom z dotychczas poznanych. Nie wiem, czy obiektywnie najwyższy, bo przez mój pokój przewinęło się sporo gramofonów. Zaryzykuję jednak stwierdzenie, że jeszcze nigdy przekonanie o obcowaniu z brzmieniem bliskim ideału nie przyszło mi w sposób tak naturalny i oczywisty. Po prostu się stało. Jedną z pierwszych przesłuchanych płyt był album „Musik Wie Von Einem Anderen Stern” (Manger). Już po pierwszych dźwiękach „Sonaty fortepianowej No. 8 c-moll” Beethovena wiedziałem, że oto słucham nieprzeciętnego źródła. Sposób, w jaki początkowy akord rozłożył się na dźwięki i wybrzmiał w powietrzu, a potem osiadał na ścianie przede mną, na stoliku ze sprzętem, na dywanie, był jak przeskalowane i nałożone hologramy mojego pokoju i przestrzeni paryskiej katedry Notre Dame, gdzie realizowano to nagranie. II suita z baletu „Ognisty ptak” Igora Strawińskiego z krążka „Maksymiuk/Sinfonia Varsovia” (Warner Classics) budowała się stopniowo, od dźwięków cichych, które zbierają się ze strug w rwące potoki, a na końcu zmieniają w fontanny. Naturalna barwa pozostaje czysta i klarowna, jak przywołana w porównaniu woda. Nie dosłuchałem się podbarwień ani uśrednień. Orkiestra jest barwna jak kolorowy ptak, z doskonale wybrzmiewającymi dętymi drewnianymi, romantycznymi smyczkami i groźnymi blachami. Tutti wybucha zamaszyście. Tempa zmieniają się gwałtownie. Natężenia kumulują, a Brinkmann Taurus gra z pełną kontrolą tych żywiołów.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Silnik w podstawie gramofonu.
 

 

To zaskakująco wszechstronne i potężne źródło, szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę jego niepozorny wygląd. W końcu doszedłem do „Popołudnia fauna” Debussy’ego. Dałem się porwać barwom tej muzyki; uwieść harfie, obojowi i fletom. Znów przede mną powstawał wspaniały muzyczny krajobraz, a ja siedziałem oczarowany. W „I symfonii klasycznej” Sergiusza Prokofiewa słychać swobodę, lekkość, oddech, a jednocześnie piękne nasycenie barw dźwięków oraz wypełnienie nimi sceny. Żadnego bałaganu, nawet śladu roztargnienia. Czuć rękę mistrza. Zmiana wkładki na Audio-Technikę AT-OC9ML/II przynosi oczywistą zmianę brzmienia; nie spodziewałem się, by mogło być inaczej. Dynamika i barwa pozostały. Klarowność i gładkość uległy lekkiemu zamazaniu, a scena – spłaszczeniu. Jednak o katastrofie nie było mowy i po chwili adaptacji znów podróżowałem w stratosferze dźwiękowych doznań. Brzmienie Opus-1 chciałbym na stałe zapisać w głowie, by pozostało tam punktem odniesienia. Ale wiadomo, że taka pamięć jest ulotna, a gramofon – jako złożony z kilku komponentów – to źródło szczególnie kapryśne i podatne na zmiany. Tym większe moje uznanie, zarówno dla konfiguracji zaproponowanej przez dystrybutora, jak i efektu osiągniętego z moją wkładką.

076 083 Hifi 7 8 2020 001

Od lewej: uziemienie, regulacje
obrotów, złącze zasilania oraz
miejsca montażowe podstawy
dodatkowego ramienia.
 

 

Konkluzja
Taki jest Brinkmann Taurus. Używając określenia „czary”, nie miałem na myśli kuglarskich sztuczek. Nie chodziło mi też o efekciarstwo i granie na instynktach. Ten gramofon to nie czarownik, ale profesor i mistrz. Gra na pokładach świadomości i na zmysłach; na percepcji, intelekcie, na doznaniu i na doświadczeniu. Ujmujący skromnym i eleganckim wyglądem, uczy, jak głęboko można wchodzić w odtwarzaną muzykę. Brinkmann Taurus to wspaniałe narzędzie dla pragnących w ten sposób poznawać prawdę o muzyce i o sobie samym. A gdyby został?…


 

 

2020 07 27 11 05 45 076 083 Hifi 7 8 2020 1.pdf Adobe Reader

 

Paweł Gołębiewski


Źródło: HFM 07-08/2020