HFM

artykulylista3

 

Na bogato

img152Oberwało mi się w internetowej dyskusji, że piszemy o samych drogich gratach, nie „dla ludzi”. Składam numer i – masz ci los! – najtańsza pozycja to… Elaki za 15 kzł. A to w końcu żadne halo, tylko porządne kolumienki, zrobione sensownie i ładnie, ale przecież nie hi-end. Tymczasem właśnie pod takim nagłówkiem ukazują się w teście.

 

To wynik decyzji jeszcze z początków historii „Hi-Fi i Muzyki”. Podzieliliśmy sprzęt na kategorie cenowe: 1000-2000, 2000-4000, 4000-8000 i 8000-15000 zł. W latach 90. XX wieku urządzenia powyżej 15 kzł to były wypasy, w rodzaju zintegrowanego Gryphona Tabu. Czasem zdarzały się rodzynki, którym przyznawaliśmy high-endowy certyfikat bez przekroczenia cenowej bariery (do nich zaliczały się na przykład Audio Physiki Tempo 6, na których gram do dziś. Bynajmniej nie ze skąpstwa, bo czasami myślę o wymianie. Nie dlatego, że jestem niezadowolony; bardziej z powodu utyskiwań, że cudowny wzmacniacz za 100 kzł zostanie okrojony ze swojej wspaniałości przez „ograniczenia” kolumn. Bzdura to wierutna, bo pamiętam, że nieraz ulegałem namowom i dobierałem głośniki za wspomnianą stówę, po czym dostawały od Tempo takie lanie, że przykro było słuchać). Minęły trzy dekady, podział stracił pierwotny sens i coś z tym fantem trzeba zrobić. Może na rychłą okoliczność trzechsetnego numeru? Tylko co? Jak ustawić przedziały cenowe?

W najtańszym wypadałoby chyba określić limit na 5000 zł. Oczami wyobraźni już widzę krytykę, jak to się nam poprzestawiało na drugim biegunie ust, bo to przecież kawał grosza. Owszem, ale proponuję się rozejrzeć, co rynek oferuje za niższe kwoty: głośniki BT, słuchawki dla młodzieży i soundbary, a to obok sprzętu, na którym da się słuchać muzyki w sensownej jakości, nawet nie leżało. Załóżmy jednak, że czytelnicy to zaakceptują. Wtedy pojawi się pytanie: co dalej? 5000-20000, 20000-50000, a powyżej hi-end? Kiedy sam patrzę na te kwoty, robi mi się niedobrze. Własne zdanie na temat cen sprzętu pozostawię dla siebie, bo nie wypada ich komentować na łamach pisma o high-endzie (swoją drogą – jestem ciekaw, ile jest takich na całym świecie). Najsensowniejszy wydaje się podział na hi-end i „nie hi-end”, ale jak wtedy gwiazdkować ten drugi? Bez odniesienia cenowego to nie ma sensu, a punkty rodem z niemieckiego „Audio” (z całym szacunkiem dla tytułu, który czytałem z wypiekami na twarzy trzydzieści lat temu) robią tylko wodę z mózgu.

Może macie jakieś pomysły? Jeżeli tak, ślijcie do mnie e-maile. Sytuację obrazuje kolejny powrót legendy: Eposa ES14. Pamiętam, że w swoim czasie był to „jedynie słuszny” głośnik. Też pamiętacie? To przypomnijcie sobie jeszcze, ile kosztował. Podobne odniesienie czeka Was za miesiąc, bo do testu trafiły już urządzenia Unitry. Ceny są znane, a firmie powstającej na nowo już zarzucono, że ze starą Unitrą ma niewiele wspólnego. Bo tamta robiła sprzęt, znów, „dla ludzi”, a tej się poprzewracało jako i nam. W rozmowie z jednym z szefów przedsięwzięcia padła jednak deklaracja, że wzmacniacz ma być zdecydowanie lepszy od Yamahy z serii 2000. Ma mieć lepsze komponenty, a skoro tak, to zapewne i droższe. Znowu warto spojrzeć na cenę rzeczonej Yamahy i zdać sobie sprawę, że Unitra ma podobne koszty. A że kiedyś było można? Nieśmiało dodam, że owszem, ale muru berlińskiego już nie ma i nie jestem pewien, czy osoby narzekające na „pazerność” polskiej wytwórni chciałyby powrócić do realiów, w których polski sprzęt kupowało się za 1/10 ceny najtańszego Technicsa z Peweksu.

Aby uwolnić się na chwilę od podobnych rozterek, zbudowałem sobie budżetowy wzmacniacz do telefonu. Lubię posłuchać gadających głów z YouTube’a w basenie (spokojnie, mam plastikowy za kilkaset złotych), a telefon trochę za cicho gada, zwłaszcza „w okolicznościach przyrody”. Można temu zaradzić następująco: kupujemy kiszoną kapustę w wiaderku 5 kg. Robimy z niej kapuśniak, a wiaderko myjemy, suszymy, a następnie wkładamy do niego telefon. Spróbujcie sami: jest dwa razy głośniej. A na dodatek samograj pływa razem z nami. I tym optymistycznym akcentem kończę wstępniak, a także wakacje. Szkoda. Spójrzcie, jaki mam widok z tarasu…

Maciej Stryjecki
HFM 07-08/2023