HFM

artykulylista3

 

Divaldi AMP01

divaldiamp

Divaldi to dość nowa polska marka, za którą stoją Włodzimierz Duval i jego wieloletni współpracownik – Waldemar Łuczkoś. Choć panowie znają się na elektronice, to dotąd nie udało im się wypłynąć na szerokie wody świata hi-fi. Dziś marka Divaldi zaczyna się przebijać do świadomości audiofilów. Dzieje się tak za sprawą nietypowego wzmacniacza słuchawkowego.



W planach na przyszłość Divaldi ma kolumny podłogowe, głośnik centralny oraz zestawy na podstawkę. Nietuzinkowe wzornictwo AMP01 sugeruje, że kolumny tej firmy nie będą przypominać standardowych skrzynek, jakich pełno na rynku.


Budowa
Katalog zawiera na razie tylko jeden produkt. AMP01 to pracujący w klasie A wzmacniacz słuchawkowy, wyposażony także w moduł korekcyjny dla gramofonu z wkładką MM. W tej nietypowej funkcjonalności jest pewna logika. Wiele osób ma w domu gramofon, ale już niekoniecznie miejsce na aparaturę hi-fi, ulokowaną na oddzielnych meblach. Jako że AMP01 jest miniaturowy, trudno sobie wyobrazić, że gdzieś się nie zmieści. Jeżeli ktoś może upchnąć gramofon na stoliku czy półce, to Divaldiego też.
Autorem wzornictwa jest Piotr Jegiełłowicz. Projekt jest minimalistyczny, spójny i, choć to subiektywna opinia, znakomity. Gabaryty plasują AMP01 wśród najmniejszych wzmacniaczy słuchawkowych, jakie znam. Urządzenie jest przy tym dość ciężkie. Waga 700 gramów sprawia, że nie będzie się przechylało nawet po podłączeniu ciężkiego przewodu słuchawkowego czy łączówki.

 


image 3
Rozdzielone zasilanie obu kanałów. Montaż przewlekany. Ciasno.


Elektronikę udało się zmieścić w jednej bryle. Jest aluminiowa, o nieco chropowatej fakturze. AMP01 jest dostępny w trzech wersjach kolorystycznych: czarnej, srebrnej oraz białej.
W górnej części wyprofilowano półkoliste wgłębienie, w którym osadzono masywną gałkę regulacji głośności. Zmiana natężenia dźwięku nie sprawia kłopotu. Pod pokrętłem znajduje się dioda. Świeci na zielono, kiedy sprzęt jest włączony. Znakomicie to wygląda na żywo; podświetlenie jest dyskretne i równomierne.

Boki zaokrąglono, natomiast ścianki przednia i tylna są proste. Front zawiera wyjście słuchawkowe 6,3 mm, nad którym umieszczono logo producenta. Z tyłu znajdziemy dwa przełączniki hebelkowe, służące do wyboru trybu pracy, trzpień uziemienia oraz wejście zewnętrznego zasilacza. Są także dwie pary wejść RCA: liniowe oraz gramofonowe.
Cztery gumowe podkładki na spodzie poprawiają stabilność. Wewnątrz AMP-a jest dość ciasno. Całą elektronikę zmontowano na kilku płytkach. Każdy kanał ma odrębny zasilacz. Montaż to czysta robota w technice przewlekanej. W obwodzie brak elementów SMD. Producent deklaruje, że podzespoły są ręcznie dobierane i parowane.

 


image 317
Wejście liniowe i phono dla gramofonu z wkładką MM.



Konfiguracja
W odsłuchach wykorzystałem słuchawki Sennheiser HD 800 i wzmacniacz Questyle CMA800R. W roli przetwornika c/a pracował Xonar Essence III. Był połączony z komputerem za pomocą konwertera S/PDIF Audiobyte Hydra-X+ i przewodu koncentrycznego Forza AudioWorks. Ta sama firma wykonała łączówki.

Wrażenia odsłuchowe
Podobno najmniejsze psy są najbardziej zadziorne. AMP01 można uznać za ratlerka w świecie wzmacniaczy słuchawkowych.
Gra żywiołowo, z werwą i dynamiką większymi niż u niejednego konkurenta w podobnej cenie. To produkt, przy którym się nie sposób nudzić. Prędzej podniesie słuchaczowi ciśnienie, niż go uśpi.
Wzmacniacze grające dosadnie i wyraźnie często cierpią na syndrom przesadnej analityczności i wyostrzenia. Bywa, że idą za tym problemy z suchością barwy. Divaldi nie wykazuje żadnego z tych objawów. Może okazjonalnie, ale w stopniu na tyle nieznacznym, że pomijalnym. Po dłuższym odsłuchu dochodzi się do wniosku, że brzmienie jest dopracowane pod praktycznie każdym względem. Co prawda, różne aspekty w różnym stopniu, ale ogólnie urządzenie trzyma poziom.


image 18
Pokrętło głośności na górze. Wyjście słuchawkowe 6,35 mm. Obudowa z aluminium.


Divaldi AMP01 jest dość dobrze wyrównany tonalnie. Nie słychać osłabienia najniższego dołu ani przesadnie podkreślonej góry, choć ta ostatnia, trzeba powiedzieć, jest wyraźna i w bawełnę nie owija. Jedynie barwa jest odrobinę zaokrąglona, choć nadal naturalna. Z uwagi na równe pasmo oraz temperaturę barw bliską pokojowej, Divaldi daje się poznać jako sprzęt uniwersalny. Taki, któremu praktycznie żadne słuchawki niestraszne. Oczywiście, brzmienie różnych połączeń będzie raz lepsze, raz gorsze, ale nie jest to produkt, który przestraszy się wybrednych nauszników.
Doskonałym przykładem są HD 800, które z mało czym brzmią zadowalająco. Ze wzmacniaczem Włodzimierza Duvala nie dozna się muzycznej nirwany, ale ta kombinacja reprezentuje już bezpieczny poziom. Niemieckie słuchawki mają więcej basu niż w mało wydajnych zestawieniach, a przy okazji ich szorstkość i ostrość zostają utemperowane. Te aspekty sprawiają, że da się ich słuchać. Wiele biurkowych wzmacniaczy sobie z nimi nie radzi i również dlatego mikrus Divaldi to spore zaskoczenie.

 


image 19
Divaldi AMP01 czerpie energię z zasilacza wtyczkowego.


Konfrontacja z droższym wzmacniaczem Questyle CMA800R też jasno pokazuje, że AMP01 nie ma się czego wstydzić. Różnice w gabarytach pomiędzy nimi z pewnością nie przekładają się na różnicę w jakości dźwięku. CMA800R gra gładziej i bardziej selektywnie, z lepszą barwą i plastyką. Nie jest aż tak wyrywny i niespokojny, a przez to daje się poznać jako ten bardziej wyrafinowany. Oba wzmacniacze dysponują jednak porównywalną dynamiką, przestrzennością i kreują podobne rozmiary źródeł pozornych. Ich rozmieszczenie na wirtualnej scenie także jest zbliżone. W obu przypadkach docenimy też równowagę tonalną. To dobrze świadczy o jakości AMP-a, który jest o jedną trzecią tańszy.

Konkluzja
Divaldi AMP01 pozytywnie zaskakuje. Nie dajcie się zwieść pozorom, bo pomimo niewielkiej obudowy brzmienie jest pełne, detaliczne i ma pazur. Jest też uniwersalne, dzięki czemu wzmacniacz będzie pasować do wielu słuchawek. Moduł gramfonowy to dodatkowy atut dla fanów czarnej płyty.

 



 

0 divaldiamp



Dawid Grzyb
Źródło: HFM 03/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF