HFM

artykulylista3

 

Monitor Audio Gold GX 100

64-67 01 2012 01Obecna oferta Monitor Audio została skonstruowana tak, że wszyscy dystrybutorzy zacierają ręce z radości.

W cenniku – dla każdego coś miłego. Jest tania linia Bronze i high-endowe Platinum, a pośrodku dwie „hitowe” serie. Silver RX mają przyzwoite ceny, grają zaskakująco dobrze, a największą niespodziankę sprawia ich wykonanie. Eleganckie forniry, brak śladów klejenia i efektowne głośniki – to wszystko sprawia, że kolumny wyglądają na dwa razy droższe.


Seria Gold GX to krok do przodu. Trudno sobie wyobrazić, że można jeszcze lepiej, bo nawet jeżeli postawimy GX 100 obok cudeniek Sonus Fabera, to wybór będzie zależał wyłącznie od gustu.

Budowa
Do redakcji dotarła para wykończona ciemnym orzechowym drewnem, ale można wybrać dwa inne forniry albo wersje czarną i białą, lakierowane na wysoki połysk. Na skrzynkach nie widać śladów spojeń, tak jakby były wycięte z jednego bloku.
Boczne ścianki są wygięte. Zapewne walczono z falami stojącymi wewnątrz obudowy. Głośniki oryginalnie zamocowano, stosując zamiast typowych śrubek na froncie jeden solidny wkręt, wchodzący w kosze i wsuwany od tyłu. Maskownice to perfekcyjnie wykonane metalowe siatki, trzymające się frontów dzięki małym magnesom. Producent zapewnia, że są przezroczyste akustycznie, ale bez nich monitory prezentują się lepiej, więc to raczej bez znaczenia.
GX 100 są konstrukcją dwudrożną, wentylowaną z tyłu. Pod tunelem bas-refleksu zamontowano dwie pary odlewanych ciśnieniowo i złoconych gniazd. Przyjmują dowolny standard podłączeń, a zamiast zworek użyto krótkich odcinków srebrzonych kabli.
Złoconą kopułkę z poprzedniej serii Gold zastąpino wysokotonową wstęgą C-CAM, podobną do tej z serii Platinum, choć uproszczoną. Górna granica pasma przenoszenia sięga 60 kHz. Przetwornik zamknięto w tłumiącej puszce. Membranę 16-cm nisko-średniotonowca wykonano z kanapki ceramiczno-metalowej, zawieszonej na miękkim resorze.
Oba reproduktory otrzymały solidne magnesy. Wewnętrzne okablowanie to taki sam srebrzony splot jak w zworkach. Zwrotnica jest rozbudowana – składa się z 10 elementów, głównie kondensatorów polipropylenowych i cewek powietrznych, nawiniętych drutem z miedzi beztlenowej.
Kolumny są zbyt dobre, by wylądować na regale. Możemy do nich samodzielnie dobrać podstawki albo sięgnąć po firmowe rozwiązanie. Monitor Audio proponuje dosyć drogie (choć eleganckie) skręcane stendy na kolcach. Są lekkie, ale pojedynczą nogę, na której się opierają, można wypełnić substancją tłumiącą.
Z serii GX można stworzyć system do kina domowego (chociaż wieść niesie, że 5.1 modne jest już tylko na głębokiej prowincji). Na froncie wyląduje wtedy jeden z dwóch modeli podłogówek. Ale postawić GX 100 jako głośniki efektowe, za kanapą, to grzech. Na szczęście jest mniejszy monitor GX 50. Do wyboru mamy także dwie jednostki centralne i aktywny subwoofer.
Podsumowując, Goldy GX to monitory wykonane ze starannością godną stolarskich mistrzów z Danii czy Włoch. Palce lizać. Nawet żona nie powie złego słowa.

64-67 01 2012 03     64-67 01 2012 04     64-67 01 2012 08

Konfiguracja
GX 100 nie są specjalnie wymagające. W zupełności wystarczy im 60-watowy tranzystor. U mnie napędzał je McIntosh MA7000, a sygnał dostarczał Gamut CD3. Okablowanie pochodziło od Harmoniksa, a sieciówki od Neela i Fadela. Prąd filtrowała listwa Gigawatt PF-2. System grał w pokoju o powierzchni ponad 20 m2, z dodatkową wnęką kuchenną.
Drugi odsłuch odbył się w pokoju o powierzchni 9 m2. Oprócz kolumn i sprzętu zmieściły się w nim także telewizor, kanapa, biurko i regały z ponad 2000 płyt CD, a także pokaźny księgozbiór. Delikatnie mówiąc, pomieszczenie było zagracone, a monitorom towarzyszył komplet elektroniki Yamahy: A-S 700/CD-S 700. Monitory stanęły w odległości 30 cm od tylnej ściany (bez zatyczek w bas-refleksach). Lewa niemal dotykała z boku regału ze zbiorem symfoniki romantycznej; prawa została umieszczona tuż przy biurku. Tak że dłoń ledwo weszła pomiędzy nią a mebel.

64-67 01 2012 05     64-67 01 2012 06

Wrażenia odsłuchowe
Podłogówki Silver RX łączyły przejrzystość z odrobiną ciepła. Ich analityczność nie odbierała jednak przyjemności obcowania z muzyką. W dodatku wszystkie te cechy nie dominowały nad nią, a jedynie delikatnie zwiększały frajdę ze słuchania.
GX 100 kontynuuje estetykę RX 6 i RX 8, zachowując większość ich zalet przy mniejszych gabarytach, a mniejszość windując na wyższy poziom. To ten sam dźwięk, tyle że odrobinę bardziej wyrafinowany.
Postęp obserwujemy głównie w zakresie wysokich tonów i czystości brzmienia. Platynowa wstęga oferuje bardzo dobrą rozdzielczość. Gra jasno, z polotem, nie żałując góry. Potrafi zabrzmieć przenikliwie. Na tle reszty pasma dosadnie zaznacza swoją obecność, ale nie hałasuje. Wydaje się nawet bardziej kulturalna od złoconych kopułek RX-ów, ale zapewnia większą zawartość sopranów w paśmie. Przez to może się wydawać, że dźwięk GX 100 jest jaśniejszy niż na przykład RX 8. To się sprawdza w skomplikowanych składach, ale gdy zechcemy posłuchać muzyki wokalnej czy kameralnego jazzu, dostrzeżemy to samo podniesienie temperatury w centrum pasma. Powoduje ono lekkie powiększenie dźwięku instrumentów takich jak saksofon, trąbka czy fortepian. Efekt pożądany przez audiofilów, bo dodaje prezentacji romantyzmu i ciężaru. W takich składach pierwszy plan lekko się przybliża do słuchacza i możemy z większą dokładnością analizować tekst podawany przez wokalistę czy linie melodyczne w polifonicznych strukturach kameralistyki baroku. Przy tym „ucywilizowaniu” zestawy są jednocześnie tak dokładne, że z powodzeniem nadawałyby się na narzędzie do masteringu.
Warto też zwrócić uwagę na spójność zakresów. Wysokie tony są zszyte ze średnicą bez śladu. Czy lepiej niż w RX-ach? Może trochę, chociaż i tam nie dostrzegłem żadnych problemów. Goldy wydają się po prostu bardziej lotne i nadają instrumentom szlachetniejszy, bogatszy w alikwoty rys.
Są też szybsze. Wiem, że jednej membranie łatwiej podążać za zmianami tempa niż dwóm, w dodatku większym. I pewnie stąd się bierze przewaga droższych monitorów. Solówki gitary Marcusa Millera czy nawet kontrola pomruków w Massive Attack biegną z większą precyzją; wybrzmienia są dokładniej kontrolowane.
RX 8 grają na pewno obszerniej w dole, ale już z „szóstkami” porównanie może wyjść nie tak, jakby stryjenka sobie tego życzyła. Ogólne wrażenie jest takie, że w GX 100 basu jest mniej i dźwięk wydaje się jaśniejszy, ale do czasu, w którym wchodzi pomruk z klawisza albo nuta pedałowa w organach (ta zwykle w dominancie, oczekującej na tonikę, w rosnącym z każdą chwilą napięciu). Wtedy kolumienki się rozkręcają i sprawiają, że otwieramy oczy szerzej niż zwykle. Ha! Czyli mogą też ryknąć jak podłogowe skrzynie.
A mogą, tylko że zawsze z kulturą. Podstawkowe Silver RX-1 i RX-2 też grają świetnie jak na swoją cenę, ale przy Goldach to hałasująca budżetówka. Niestety, tak już ten świat urządzono, że dobre rzeczy kosztują.
A teraz mały pokoik i Yamaha w tle. Może zabrzmi to jak herezja, ale kolumny w tak trudnych warunkach i z elektroniką słabszą o trzy klasy zagrały... zdecydowanie lepiej. Rzadko zdarzają mi się takie niespodzianki, ale – jak widać – człowiek uczy się przez całe życie. Dźwięk nie był ani trochę zduszony. Przeciwnie – rozwinął skrzydła. Pojawił się potężny, zachwycająco głęboki i miękki, choć jednocześnie kontrolowany bas. Całość nabrała mięsistości, a średnica wyszła gorącą falą do przodu. Głosy stały się namacalne, a skrzypce i saksofon... Ech, nie uwierzycie. W dodatku, już całkiem wbrew oczekiwaniom, scena nabrała swobody, a dynamika – rytmu i fizycznie odczuwalnego uderzenia. Kolumny zagrały po prostu pięknie, efektownie i z królewskim rozmachem. Zasłużyły na komplet szóstek od góry do dołu (w tabelce widzicie średnią z obu sesji). Tą lekcję zapamiętam chyba do grobowej deski.

Reklama

Konkluzja
Jeżeli macie salon, w którym możecie z rodziną tańczyć poloneza, polecam raczej RX 8. Prawie ta sama cena i prawie ta sama jakość, za to daleko lepsze dopasowanie do warunków akustycznych. Jeżeli pokój jest wielkości łazienki, to sprawa wygląda inaczej. Wówczas to GX 100 zapewnią dźwięk taki, że szczęka opada. I niech mi ktoś powie, że „setki” to głośniki efektowe. To jedne z najlepszych i najmniej wymagających monitorów, jakie słyszałem. Pod warunkiem, że wylądują w klitce, w której tak naprawdę nic nie ma prawa zagrać poprawnie. Można z nimi nawet iść do więzienia.

64-67 01 2012 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 1/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF