HFM

artykulylista3

 

Patrycja Markowska - Patrycja Markowska

119-120 12 2010 patrycjaMarkowska

EMI 2010

Interpretacja: k2
Realizacja: k3

Najnowsza płyta Patrycji Markowskiej to kwintesencja polskiego popu: 3-, 4-minutowe, lekko rockowe kompozycje. Prościutkie melodie, banalne teksty, solidna praca instrumentalistów-rzemieślników. Całość zaś zmasterowana do radiowych standardów, czyli w myśl „im głośniejsze nagranie, tym lepsze miejsce na liście przebojów”.
Za większość muzyki odpowiada Jerzy Runowski, znany ze współpracy z Kasią Kowalską. Prawdopodobnie dlatego płyta brzmi jak dokonania tej wokalistki lub jednej z jej fonograficznych kopii. Choć wszystko jest tu na miejscu, to dominuje poczucie, że zamiast Markowskiej każdą piosenkę mogła spokojnie zaśpiewać inna pop-rockowa gwiazdka – od Dody po Beatę Kozidrak. Markowska, owszem, ma rozpoznawalne nazwisko, ale najwyraźniej brak jej pomysłów na to, co może pod nim sprzedać. Na jej piątym albumie znajdziemy parę chwytliwych refrenów („Lew story”), kilka ballad o miłości („Księżycowy”), ale gdzie odrobina oryginalności? Gdzie „styl Patrycji Markowskiej”, którym mogłaby oczarować?
Z pewnością nie tkwi w kilku napisanych przez nią tekstach, bo gdy rozbrzmiewają słowa: „Hello, hello, hello/ wiem już, czego chcę/myślę o tym/że to nie koniec”, to nawet średnio wrażliwy słuchacz też wie, czego chce i ma nadzieję, że ów koniec nadejdzie czym prędzej.

Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 12/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF