HFM

artykulylista3

 

México! - Rolando Villazón

102 04 2011 mexico

Bolivar soloists Efrain Oscher
Deutsche Grammophon 2010
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k3
Realizacja: k4

„Te piękne pieśni przemawiają do mnie w moim własnym języku emocji... Wspaniali [muzycy] Bolivar Soloists umożliwili mi zrealizowanie tego szczególnego projektu dokładnie tak, jak chciałem” – mówi Rolando Villazón. Pochodzący z Meksyku tenor, po przerwie spowodowanej nadwerężeniem strun głosowych, powraca na rynek fonograficzny tym, co jest mu najbliższe – piosenkami kompozytorów meksykańskich. I nie jest to powrót zbyt udany. Głos Villazóna brzmi inaczej, dziwnie nosowo, bez blasku, jakby stłumiony i pozbawiony niskich tonów, w dodatku rejestrowany dość daleko od mikrofonu. Typowa dla tego artysty nadekspresja, z trudem uchodząca w popisowym repertuarze operowym, tutaj jest nie do zniesienia. Jak można się nakręcać na każdej nucie każdej piosenki o miłości? Śpiewak nie odzyskał pełni kontroli nad barwą głosu; w mękach wydusza górne dźwięki. Przyznać trzeba, że w drugiej części recitalu (od ścieżki „Un viejo amor”), być może nagranej w czasie innej sesji, brzmi lepiej, swobodniej.
Album „México!” warto jednak poznać ze względu na świetne aranżacje – dansingowe, lecz z dansingu kategorii „S”, utrzymane w tanecznych, latynosko rozkołysanych rytmach i budzące podziw profesjonalizmem instrumentacji (np. „Cucurrucucu, paloma”, „Veracruz” – obie aranżacje perkusisty Gonzalo Graua). Wiele wnoszą solówki fletowe (zwłaszcza pikuliny) lidera zespołu – Efraina Oschera.
Płyta zdecydowanie do podkładu pod żwawe pląsy, a Villazóna potraktujmy tym razem jako szansonistę.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF