HFM

artykulylista3

 

Kalle Kalima – Knut Reiersrud Flying Like Eagles

cd Hifi 01 2020 006

ACT Music 2019
Recenzja w numerze:
7-8/2020

Fin Kalle Kalima i Norweg Knut Reiersrud zagrali na gitarach utwory kojarzące się z amerykańską prerią. Pomogło im w tym obycie z amerykańską sceną muzyczną i tamtejszymi klimatami. Pierwszy studiował w Chicago, a drugi osiadł w USA po tym, jak jego talent odkryli bluesmani Otis Rush i Buddy Guy. Na „Flying Like Eagles” muzycy wykonują kompozycje tradycyjne oraz utwory amerykańskich sław. Brzmią tak, jakby się urodzili nad rzeką Mississippi.

 

Henryk Mikołaj - Górecki Songs

cd Hifi 01 2020 005

DUX 2019
Recenzja w numerze: 9/2020

Henryk Mikołaj Górecki rzadko pisał pieśni, lecz tekst poetycki do każdej z nich wybierał z wielką starannością i każdy miał dla niego wielkie znaczenie; wyrażał intymne przeżycia. Dwupłytowy album zawiera wszystkie dziewiętnaście pieśni Góreckiego na głos z fortepianem. Sens ma tu pierwszeństwo przed melodią. Skrajne emocje są powściągane, a interpretacja wokalna staje się głośnym myśleniem. Znakomicie dobrani wykonawcy pięknie niosą ciężar ładunku intelektualnego, prawdy i piękna tych pieśni.

 

 

Kuba Stankiewicz - Inspired by Roman Statkowski

cd Hifi 01 2020 004

Anaklasis 2019
Recenzja w numerze: 4-5/2020

Na tej płycie jazz spotyka się z operą. Pianista Kuba Stankiewicz zainteresował się Romanem Statkowskim, cenionym przed stu laty kompozytorem i pedagogiem muzycznym, twórcą opery „Maria”. Romantyczną narrację powieści poetyckiej Antoniego Malczewskiego i klimat modernistycznej muzyki Statkowskiego przełożył Stankiewicz na język współczesnego jazzu w aranżacjach na trio (fortepian/kontrabas/perkusja) i kwartet (dodatkowo saksofon tenorowy lub sopranowy). Zaczarował wyobraźnię słuchaczy.

 


 

 

Charles Lloyd 8: Kindred Spirits

cd102020 003

Blue Note 2020

 

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Podwójny album (CD plus DVD) jest zapisem koncertu zespołu Charlesa Lloyda, jaki w 2018 roku odbył się w Santa Barbara z okazji 80. urodzin lidera. Saksofonista największym uznaniem cieszył się w latach 60., kiedy to prowadził kwartet m.in. z Jarrettem i DeJohnette’em. Nagrywane wtedy albumy („Dream Weaver” i „Forest Flower”) szybko zyskały uznanie i inspirowały zarówno muzyków jazzowych, jak i rockowych. W kolejnych dekadach Lloyd to pojawiał się, to znikał, by w latach 90. powrócić do pierwszego szeregu. Po serii płyt dla ECM-u, w 2015 związał się z Blue Note, która firmuje omawiany album. Znalazły się na nim kompozycje artysty z różnych okresów twórczości oraz tradycyjny „La Llorona”. Utwory mają wolne tempa, rozrzedzoną fakturę, wyciszony klimat i „stojącą” narrację. Ton saksofonu i fletu lidera brzmi tak samo szlachetnie jak pół wieku temu; ta czystość i łagodność eksponowana w tematach ciekawie kontrastuje z ostrzejszymi solówkami. W zespole (Gerald Clayton, Reuben Rogers, Eric Harland) zdecydowanie najlepiej prezentuje się gitarzysta Julian Lage. Zapis wideo byłby zupełnie przyzwoity, gdyby nie popsuły go tricki znudzonego montażysty – podział ekranu na okienka, efekt lustrzanego odbicia. Szkoda. Jak na urodzinową laurkę przystało, wydawnictwo jest dopracowane graficznie. Uwagę przykuwają archiwalne fotografie, dokumentujące karierę jubilata.

Bogdan Chmura

 


 

 

Tie Break - The End

cd102020 001

Agora Muzyka 2019

 

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Są albumy, o których się zapomina po jednym przesłuchaniu. Są też takie, które zostają z nami na jakiś czas. „The End” można zaliczyć do drugiej grupy. Po pierwsze dlatego, że Tie Break kompletnie na nic się nie silą. Tak jak czterdzieści lat temu z powodzeniem szli swoją własną ścieżką, tak też czynią dziś. Skład nieco się zmienił, bo niektórzy członkowie tego oryginalnego od dawna nie żyją. Ale duch swobodnego przeszczepiania fusion na krajowy grunt ciągle ma się dobrze. Oczywiście znajdą się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy tej grupy, ale już sam fakt tworzenia czegoś, co zupełnie nie przystaje do współczesnego generycznego bełkotu, jest aktem wielkiej odwagi. Choć, rzecz jasna, sam z siebie nie gwarantuje sukcesu; łatwo zostać posądzonym o wtórność i śmieszność. Tie Break nie ma się jednak czego obawiać. Panowie ciągle mają w sobie dużo świeżości i energii. Słychać to w każdym dźwięku, a dźwięków słychać tutaj sporo. Na płycie znalazło się wiele fragmentów szalonych i hałaśliwych, ale też kilka refleksyjnych i stonowanych. Wątki tradycyjnie jazzowe przeplatają się z elektrycznymi; utwory bardzo polskie w charakterze towarzyszą tym uniwersalnym i międzynarodowym. „The End” to prawdziwa gratka dla lubiących cofać się w czasie, ale nie w rozwoju.

Michał Dziadosz

 


 

 

Houben & Son - 7/7

cd102020 002

Igloo Records 2020

 

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Do klasycznego jazzu można podejść na różne sposoby. Śmierdzące naftaliną marynarki i granie tego samego, co sześćdziesiąt lat temu, tylko dwa razy gorzej, to jedna z „koncepcji”. Inną może być podanie wszystkiego tak, jakby nie było wczoraj ani jutra. Dwa lata temu pokazał to Wojtek Karolak na płycie z Adamem Czerwińskim „In A Sentimental Mood”. W podobnym kierunku idą panowie Houben. Chodzi tu o legendarnego belgijskiego saksofonistę Steve’a Houbena, który wraz z synem Gregiem, grającym na trąbce, zarejestrował fantastyczny album. Dlaczego fantastyczny? Po pierwsze – ze względu na melodie. Można mieć dzisiaj dobre pomysły? Można! Wcale nie wszystko zostało już powiedziane. Niech się wstydzą ci, którzy tłuką bezmyślne solówki po lichych tematach. Po drugie – klimat. To nie jest żadne pitu-pitu. Panowie wchodzą w strukturę muzyczną z pełną mocą i oddają się jej tak, jak trzeba. Ta płyta to spokój, oddech i bezpretensjonalna refleksja. Po trzecie, towarzyszący muzycy tworzą z głównymi bohaterami pełnoprawny zespół. Kompletna synergia. Zero bezsensownych popisów. Wreszcie – po czwarte – realizacja. Sprzęt naprawdę może odpocząć i nabrać witalności, bo każde pasmo znajduje się tam, gdzie powinno. Nie ma żadnego „ale”. To klasyczny jazz i w tych kategoriach album jest oceniany. Kto szuka eksperymentów, takowych tu nie znajdzie.

Michał Dziadosz