Muzyczny survival cz. 3
- Kategoria: Felietony
We wcześniejszych odcinkach ustaliliśmy kilka rzeczy. W sytuacji oczekiwanej przez prepersów nie będzie prądu i nasze systemy zamilkną. Pozostaną jedynie radyjka na baterie. Poleciłem Czytelnikom dwa budżetowe modele z takim zasilaniem: Panasonica RF2400D i Eltrę Lenę 5.
Drodzy Czytelnicy!
Wiem, że miał być trzeci odcinek serialu o radyjkach i wiem też, że teraz możecie jeszcze poważniej myśleć o zakupie takiego „niepoważnego” sprzętu. Jednak obecne wydarzenia zajmują głowę tak, że trudno napisać rzeczowy tekst, skoro w kółko myśli się o czymś innym. Dlatego mogę jedynie wyrazić swoje ubolewanie i łączyć się w nadziei i obawach z narodem, który mamy tuż za miedzą. Tym bardziej, że mam przyjaciół Ukraińców, wprawdzie od lat osiadłych w Polsce, ale głęboko przeżywających kolejne wieści ze wschodu. Od nich wiem, jak reagują zwykli ludzie. Nie na informacje z różnych mediów, ale na dźwięk strzałów i eksplozji zza okna domu ojca, który tam został. Dzwoni i opowiada.
Muzyczny survival cz. 2
- Kategoria: Felietony
W poprzednim wstępniaku padło pytanie: czego będziemy słuchać, kiedy wyłączą prąd? Mam nadzieję, że tak się nie stanie, ale „człowiek zabezpieczony mniej nerwami żyje”. Było o radyjkach na baterie. Podałem nawet modele, które uważam za dobre; zainteresowanych zapraszam do lektury numeru 1/2022. A skoro już mają ten prąd wyłączyć, to zasilanie powinniśmy potraktować priorytetowo.
Muzyczny survival
- Kategoria: Felietony
Tak, 16 zł. Tyle będzie kosztować „Hi-Fi i Muzyka” od Nowego Roku, a co dalej, zobaczymy. Nie podnosiliśmy ceny chyba z 10 lat, o ile nie dłużej, a po drodze wszystko zdrożało: żywność, druk, energia i… sprzęt hi-fi.
Dwie poprawki
- Kategoria: Felietony
Wstępniak i felieton o Konkursie Chopinowskim oddałem do redakcji w połowie trzeciego etapu. Na szczęście, do wysyłki numeru zostało kilkadziesiąt godzin. W ostatniej chwili udało się poprawić kilka słow. Gdyby zabrakło tego buforu, byłby wstyd.
Skarb narodu
- Kategoria: Felietony
Pod kołami miarowo stukały łączenia szyn. Ten rytm zna każdy pasażer kolei żelaznej, ale Jerzemu Żurawlewowi zawsze się kojarzył z etiudą a-moll, czwartą z 25 opusu. Pociąg wlókł się niemiłosiernie, co uporczywie podsuwało mu obrazy kulawej gry panienek i paniczów w kresowych dworach, której musiał wysłuchiwać przy byle okazji, na dodatek z wyćwiczonym uśmiechem przyklejonym do twarzy. „Szybciej, szybciej” – poganiał w myśli stalowego kolosa, bębniąc palcami po drewnianej półce pod oknem.